tag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post1859823503130072986..comments2024-03-10T12:13:08.003+01:00Comments on no hay banda: Kino Vincenta Gallo – notatki na marginesieArek Szpakhttp://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post-39538584986024924872010-09-13T23:32:31.357+02:002010-09-13T23:32:31.357+02:00Jakbyś pisał o (autorskim) kinie Cassavetesa nie z...Jakbyś pisał o (autorskim) kinie Cassavetesa nie znając któregoś z tych jego filmów, też byś o tym filmie napisał. Jeśli to czegoś dowodzi, to że autor robi swoje. Reszta, wydaje mi się, jest już trochę bardziej skomplikowana. <br /><br />Na "Promises Written in Water" czekam rzecz jasna z niecierpliwością. <br /><br />Swoją drogą, co masz na myśli pisząc o doznaniu tzw. pozafilmowym? :)Arek Szpakhttps://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post-2130271446226408432010-09-13T03:19:24.048+02:002010-09-13T03:19:24.048+02:00Ps.
"I stopped painting in 1990 at the peak ...Ps.<br /><br />"I stopped painting in 1990 at the peak of my success just to deny people my beautiful paintings, and I did it out of spite."<br /><br />:)Piotr Plucińskihttps://www.blogger.com/profile/01616097551697897745noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post-14836709548714020652010-09-13T03:11:36.679+02:002010-09-13T03:11:36.679+02:00To ciekawe, ale nie pisząc o najnowszym filmie Gal...To ciekawe, ale nie pisząc o najnowszym filmie Gallo, "Promises Written in Water"... napisałeś o nim. To dowód na hermetyczną, skrajnie osobistą (tak, także narcystyczną) formułę jego kina; na swego rodzaju bezkompromisowość, nieliczenie się z widzem. Dla mnie to akurat wada, choć 'Buffalo '66' zapamiętałem jako jedno ze swych pierwszych doznań tzw. pozafilmowych. Ale tam Gallo nie był jeszcze pierwszym neurotykiem i introwertykiem kina, nie spełniał tych swoich ekstremalnych aspiracji. <br /><br />'Promises...' to kino męczące, irytujące, a z drugiej fascynujące, swego rodzaju próba odpowiedzi na pytanie ile mogę znieść jako potencjalny przeciwnik Gallo, widz niezainteresowany jego autoterapią, czy, idąc inną drogą, dziennikarz - jeden z tych spłyciarzy, których tak nienawidzi. Jest coś w jego nowym filmie z 'Antychrysta', jest coś z 'Inland Empire' - kawałek świadomego kina, kawałek nieświadomej grafomanii. Zacieranie się obu granic jest tu... cóż, cokolwiek intrygujące. Twór afilmowy, czy próba znalezienia dla kina nowego języka?<br /><br />Tak czy owak, myślę, że będziesz usatysfakcjonowany, choć z drugiej strony jeszcze przed seansem znasz 'Promises...' na wylot.Piotr Plucińskihttps://www.blogger.com/profile/01616097551697897745noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post-26921386564804960112010-09-13T00:05:14.753+02:002010-09-13T00:05:14.753+02:00"Głód miłości" widziałem. Bardzo mi się ..."Głód miłości" widziałem. Bardzo mi się podobało. Wiem co masz namyśli z tym że Gallo-aktor jest wszędzie taki sam, zgadzam się, ale mimo wszystko nie do końca. W takim "Brown Bunny" jest jednak trochę inny. Swoją drogą w "Buffalo '66" uwielbiam te jego powtarzane kwestie, zwłaszcza gdy mówi: "Look like you like me", kapitalne :)Arek Szpakhttps://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4366022300311155927.post-18412205738384487532010-09-12T23:35:20.492+02:002010-09-12T23:35:20.492+02:00Mam tak samo jak Ty. Buffallo 66 to mój jeden z na...Mam tak samo jak Ty. Buffallo 66 to mój jeden z najulubieńszych. Bardzo się cieszę, że Gallo jest znów na fali, bo przez ostatnie lata bardzo się dawkował. Chociaż ostatnio oglądałam "Tetro" no i dopadło mnie spostrzeżenie, że on wszędzie jest taki sam - nabuzowany i lekko agresywny, powtarzający zawsze razy dwa swoje kwestie. Z drugiej strony, to nie dziwi. Mając taką twarz nie widziałabym go w roli romantycznego kochanka :) Nie mogę też wymazać z pamięci jego roli w filmie Dom Dusz - czyste zło.<br />Z innych ciekawych jego ról polecam "Głód miłości" z Claire Denis, który muszę sobie zapodać jeszcze raz. Mega klimat.Anonymousnoreply@blogger.com