piątek, 6 sierpnia 2010

"What's your problem?"



- scena z "On the Occasion of Remembering the Turning Gate" Honga Sang-soo. Jednego z najważniejszych współczesnych koreańskich reżyserów-autorów. U nas niemal nieznanego (które to stwierdzenie jest oczywiście truizmem), ale to przede wszystkim u nas. Spośród koreańskich twórców to – obok Lee Chang-donga - właśnie Hong jest tym najbardziej rozpieszczanym przez europejskich krytyków. Nie bez powodu.


Jego ostatni film "Hahaha" miał swoją premierę w Cannes w bieżącym roku, gdzie zdobył główną nagrodę w sekcji 'Un Certain Regard'. Był to bodajże czwarty film reżysera wyświetlany w Cannes. Wcześniej w tej samej sekcji pokazywany był "Oh! Soo-jung" z 2000, z kolei o Złotą Palmę walczyły "Kobieta jest przyszłością mężczyzny" z 2004, i "Tale of Ciemna" z 2005.


Kino Honga Sang-soo często zestawiane bywa z twórczością Erica Rohmera, poza tym również z Antonionim, ale też z innymi, i jednak różnymi w swoim stylu azjatyckimi twórcami z Tsai Ming-liangiem, z Hsiao-hsienem… Sam przy jakiejś okazji porównywałem Honga z Cassavetesem, również z naszym Markiem Koterskim. Te porównania, mimo że czasem bardzo odległe od siebie, nie biorą się z nikąd, niemniej, im bardziej tę twórczość poznaję tym mniej je wszystkie podzielam. Kino Honga Sang-soo najbardziej przypomina… kino Honga Sang-soo. To w pewnym sensie cały czas ten sam film, nie zawsze przyjemny w odbiorze, ale zawsze satysfakcjonujący, bliski dzięki swojej szczerości.


Podstawa jest niezmiennie ta sama. Niedoskonałość, niedojrzałość, niezręczność, śmieszność bohaterów i jakaś programowa anty-romantyczność kina, które koncentruje się zwykle wokół relacji damsko-męskich. Kina z czasem coraz bardziej osobistego i autotematycznego, ale w sposób, który tylko potęguje jego celność. Bohaterem filmów Honga jest alter ego reżysera, jednak zwykle nie mam większych trudności, aby dostrzec tam również siebie samego.


Czego przykładem powyższa scena, żaden inny znany mi współczesny reżyser nie potrafi tak trafnie, błyskotliwie, a często również zabawnie zobrazować zawstydzających (żeby nie powiedzieć - żenujących), ale bardzo przecież... naturalnych sytuacji. Gorąco polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz