czwartek, 18 listopada 2010

A Serbian Film (Srpski film), reż. Srdjan Spasojević


"Chyba sam szatan uczestniczył w realizacji tych wszystkich scen..."
Filmweb.pl

O debiucie Spasojevića głośno od jakiegoś czasu, czego powodem są - jak często w podobnych sytuacjach - bardzo kontrowersyjne w swej drastyczności sceny, które film zawiera. Co by nie myśleć o podobnych akcjach reklamowych, w tym przypadku rozgłos i idące krok za nim oburzenie wydają się być uzasadnione. Niesterowane - w każdym razie nie na tym etapie. Dotyczący tzw. snuff movies, będący kolejną wariacją historii znanych już między innymi z "Ośmiu milimetrów" Joela Schumachera i "Tezy" Alejandro Amenabara "Serbski film" w swojej dosadności zdecydowanie przekracza niejedną granicę, narusza niejedno tabu.

Spasojević na swój sposób - i z różnym skutkiem - sam próbuje łagodzić mocne oddziaływanie całości wprowadzając tu i ówdzie swego rodzaju "zapory", umowności. Sporo z najdrastyczniejszych scen przedstawionych jest tu jako oglądane na kamerze nagranie; podobnie druga część filmu - co znajduje swoje uzasadnienie w fabule - w większości opowiedziana jest w konwencji narkotykowej halucynacji/koszmaru sennego. Nawet kończąca całość scena, jakby żywcem wyjęta z gatunkowego szablonu, sprawia (może przypadkowo) wrażenie dystansowania się twórcy do "realności" horroru, który przedstawia.


Tytułem filmu w raczej jednoznaczny sposób wskazuje reżyser na związki między sednem fabuły a swoim krajem. Osobiście nie lubię tego rodzaju porównań. Zbyt prostych, żeby nie powiedzieć - prymitywnych. W historii gatunku podobne posunięcia często nie były niczym więcej, jak tylko cyniczną próbą nadana wartości filmom jej pozbawionym. Podobne analogie mają szansę udać się przede wszystkim wówczas (przede wszystkim, gdyż trafiają się wyjątki), gdy nie są odgórnie założone, gdy wychodzą "przy okazji". W "Serbskim filmie" nie wychodzą przy okazji, jednak, o dziwo, nie przeszkadza mi to. Sam nie wiem dlaczego, ale po przebrnięciu przez całość wierzę, że za postawą twórców stoi coś więcej niż tylko cynizm. Chociaż mogę się mylić.

Problematyki filmu nie da się oczywiście sprowadzić wyłącznie do lokalnej Serbii. Począwszy od pierwszych minut reżyser z konsekwencją przedstawia całą współczesność jako nieustanną rozwiązłość, której obietnice czają się dosłownie wszędzie. W sklepie, na billboardzie, w domu. Spasojević najdosadniejszy jest w tym względzie, gdy przychodzi do charakterystyki bohaterów. Tych pozytywnych. Trochę szarżuje, sporo upraszcza, jednak ostatecznie okazuje się być reżyserem na tyle zręcznym, że nie sprawia trudności, ani uwierzenie w nich samych, ani w ich popuszczanie hamulców. Sam film najlepszy jest zresztą w zakończeniu, gdy już po finałowej orgii przemocy w autentycznie przejmujący sposób pokazuje w kilku scenach, że piekło, którego doświadczyli bohaterowie nie będzie ciężarem możliwym do udźwignięcia.


Nie jest to zły film. Ale też nie jest to film, który chciałbym komukolwiek polecać. Czy wracać do niego. Albo bronić go. Pozostawia raczej bezradnym również i w tym sensie, że nie sposób łatwo rozstrzygnąć, co jest w nim wadą a co nie jest. Z jednej strony jego brutalność łączona ze sferą seksu/cielesności całkowicie pozbawiona jest fabularnej "atrakcyjności", stąd bardzo łatwo uwierzyć, że ten sam widz, który kolejne "Piły" ogląda z ekscytacją, obraz Spasojevića oglądać będzie z oburzeniem i z szatanem na ustach. Z drugiej - przeciwnicy "Serbskiego filmu" z pewnością zarzucą mu, że niezależnie od intencji (które nawet jeśli najszczersze w tak skrajnym przypadku zawsze będą podejrzane) jest jednym z tych, które niebezpiecznie przesuwają granicę tego, co na ekranie można, a czego nie można pokazać. Innym słowy, że jest tym, co krytykuje.

4 komentarze:

  1. Nie podobał mi się ten film. Miejscami pozuje na ostre kino sensacyjne, by nagle uderzyc w wątek narodowy. Rezyser stara się nadać klarowny kształt, ale popada w swego rodzaju w śmieszność. Nie sposób uwolnić się od podejrzenia, że to tylko próba szokowania, no bo jak wytłumaczyć dokumencik o Newborn porn? A no jest to wstawka, by uderzyć we wrazliwość. Scena finałowa? Owszem, jest zrealizowana poprawnie, ale pozorne uspokojenie na koniec wygląda jak telenowelowa dramaturgia. Wreszcie Bum, jest jeszcze coś, wchodzą goście i zdejmują portki. Mamy zatem film zwycięzcę w konkursie na przekroczenie granic tzw zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Film adresowany dla ludzi, którzy mają wrażliwosć na poziomie walca drogowego. O tak, tym się to spodoba, pozostali będę skuszeni niesławną reklamą wokół tego filmu.
    Dla mnie scena nr jeden to seans filmu porno z udziałem tatusia, którego to odbiorcą jest jego syn. Rodzice przyłapawszy go tłumaczą spokojnie i rzeczowo, że nic się nie stało i że nie powinine tego oglądac. A tatuś tylko udawał. Synek mówi, że cos tam mu się z ptaszkiem robiło. To zwykła głupota, wogóle portret głównego bohatera... oczekiwałem czegoś szczerszego, to w końcu normalne, nawet aktor porno może być ojcem i próbować normalnie układać sobie życie, ale ten gość nie wygląda na takiego. Przypomina mi cały czas taką osobę, którą grał w swoich filmach. Kiedy zgadza się wziąśc udział w filmie, jak ćwiczy niczym Rocky przed walką...Dla mnie to było żałosne. Na plus powiem, że technicznie film się broni, jest zmontowany prawidłowo, chociaż pomysł z tym narkotykiem, który zamieniał człowieka w super jebakę to moim zdaniem spore naciągnięcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pisałem, nie wiem czy chcę ten film bronić. Na mnie wrażenie wywarł, mimo że - mam nadzieję - moja wrażliwość plasuje się na troszkę wyższym poziomie niż walec drogowy.

    Generalnie rozumiem Twój punkt widzenia. Ale wiesz, to nie żadna nisza artystyczna, ale mocny, dosadny horror, umówmy się, że b-klasowy, jako taki nie odbiegający "psychologią postaci" od standardowego przedstawiciela gatunku, a nawet wybijający się. W każdym razie nie odnosiłem go wyżej do kina Dumonta czy Grandrieuxa, ale do "Piły".

    Zgadzam się, że reakcja bohatera po tym jak zauważa z żoną, że jego syn ogląda film porno jest głupia i patologiczna. Jest przerysowana, o tym też pisałem, ale - po pierwsze nie traktuję bohatera jako archetypowego wzorca Ojca Który Jest Aktorem Porno, ale postać jednostkową, po drugie - wierzę, widzę, że reżyser pokazał to przekraczanie granicy w jakimś celu jednak. I mimo wszystko miał ku temu pewne podstawy.

    Nie wiem jak wytłumaczyć dokumencik o Newborn porn. Nie mam wątpliwości, że twórcy doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, że po czymś takim spadnie na nich cała lawina zarzutów o tanie szokowanie i nic więcej. Być może tak właśnie było. Niemniej, jw. uważam, że film oprócz tego, że szokuje, również o czymś opowiada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mnie nachodzą takie myśli, że moze o czymś to jest, ze może jest tam sens, tylko kurna, cały czas się przyłapuję na pisaniu scenariusza przez samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę wszystkiego, a nawet więcej, sprawnie zrealizowane. Ja bym aż tak nie atakował i nie wieszał psów. Krok do tyłu i poczekać na kolejny obraz. To przecież debiut dopiero i mimo wszystko w dość skomplikowanej sytuacji postawił się Spasojević.

    OdpowiedzUsuń