Płatni mordercy są jak polne kwiaty.
Najnowszy zbiór opowiadań Kereta, napisany po 8-letniej przerwie (u nas gdzie wydawano go ze sporym opóźnieniem - mniej odczuwalnej) jest tak samo dobry, jak zbiory wcześniejsze. I taki sam w smaku - ta sama przyjemność opowiadania, czuła ironia i wyrafinowana prostota w stylu, ten sam humor, przewrotność, co przy „Rurach” czy „8% z niczego”. Powracają stałe tematyczne leitmotivy Kereta, jak wyparte wyrzuty sumienia, jak ten może najważniejszy, którym jest samobójstwo. Część opowiadań czyta się wręcz jak wariacje na temat historii już wcześniej opowiedzianych (np. bardzo liryczne, znakomite opowiadanie Siniak mocno przypomina Jeden pocałunek w usta w Mombasie, zaś Lieland to mniej egzystencjalna wersja debiutanckich Rur) choć stali czytelnicy z pewnością dostrzegą też pewne tematyczne zmiany, będące niewątpliwie wynikiem nowych doświadczeń autora.
Dużo tu historii, w których kluczowa jest relacja ojcem z dzieckiem, więcej niż zwykle małżeńskich problemów, rozstań, zdrad. Jest też sporo autotematyzmu, niekoniecznie więcej niż wcześniej, ale innego niż dotąd, wychodzącego poza zabawy narracją, bardziej dosłownego. W bezpośredni sposób skierowanego do czytelnika, co zwraca uwagę już w tytułowym, pierwszym opowiadaniu, pełniącym rolę zarówno wstępu, jak i przewrotnie sformułowanego artystycznego creda – podkreślającego znaczenie kontaktu, więzi z innymi. Pod tym ostatnim względem opowiadanie te sprawia zresztą wrażenie, jakby wymyślone zostało wyłącznie po to, aby Keret mógł napisać jedno, kluczowe tam zdanie, co nie jest zarzutem - to bardzo ładne zdanie.
Charakterystyczny, wartki, uproszczony (celowo i nie tylko przez wymogi krótkiej formy) a do tego jakby nieco kaleki sposób, w jaki Keret opisuje swoich bohaterów – a już zwłaszcza, w jaki oni sami opisują się w narracji pierwszoplanowej – sprawia, że mają oni coś z dzieci, dorosłych dzieci: naiwnych, samotnych. Nieustannie niespełnionych. Ale - co kluczowe dla tej twórczości - niespełnionych nie tyle przez swoje braki, ułomności, właściwości, co po prostu przez fakt, że żyjących w świecie, w którym niespełnienie, niekończący się brak czegoś jest normą.
Dużo tu historii, w których kluczowa jest relacja ojcem z dzieckiem, więcej niż zwykle małżeńskich problemów, rozstań, zdrad. Jest też sporo autotematyzmu, niekoniecznie więcej niż wcześniej, ale innego niż dotąd, wychodzącego poza zabawy narracją, bardziej dosłownego. W bezpośredni sposób skierowanego do czytelnika, co zwraca uwagę już w tytułowym, pierwszym opowiadaniu, pełniącym rolę zarówno wstępu, jak i przewrotnie sformułowanego artystycznego creda – podkreślającego znaczenie kontaktu, więzi z innymi. Pod tym ostatnim względem opowiadanie te sprawia zresztą wrażenie, jakby wymyślone zostało wyłącznie po to, aby Keret mógł napisać jedno, kluczowe tam zdanie, co nie jest zarzutem - to bardzo ładne zdanie.
Charakterystyczny, wartki, uproszczony (celowo i nie tylko przez wymogi krótkiej formy) a do tego jakby nieco kaleki sposób, w jaki Keret opisuje swoich bohaterów – a już zwłaszcza, w jaki oni sami opisują się w narracji pierwszoplanowej – sprawia, że mają oni coś z dzieci, dorosłych dzieci: naiwnych, samotnych. Nieustannie niespełnionych. Ale - co kluczowe dla tej twórczości - niespełnionych nie tyle przez swoje braki, ułomności, właściwości, co po prostu przez fakt, że żyjących w świecie, w którym niespełnienie, niekończący się brak czegoś jest normą.
Chociaż nie do końca jestem pewien, czy powyższe porównanie ich do dorosłych dzieci to dobre porównanie. Równie dobrze można napisać, że są jak nadwrażliwe androidy. Albo żywe kukiełki, żeby nawiązać do niezłej ekranizacji Kereta, jaką był film Tatii Rosenthal "$99,9" z 2008. Są jednocześnie bardzo ludzcy, nawet trywialnie ludzcy i nieco surrealistyczni. Z innej bajki.
Odpowiednio do tej ich dwoistości, ale już na trochę innym poziomie – a przy tym mocno w tym miejscu uogólniam – Keret jest w swoich opowiadaniach na przemian realistyczny i zupełnie nierealistyczny. Na przemian, czasem jednocześnie. Co sprawia, że jego twórczość to trochę taki izraelski minimalistyczny realizm magiczny. Jest w tym do tego stopnia stały, konsekwentny, że czytając kolejne opowiadania - zarówno te z poprzednich zbiorów, jak i najnowsze - nigdy do końca nie wiadomo, jak się one rozwiną: czy sentymentalna, realistyczna początkowo opowieść do końca taką pozostanie, czy nie przekształci się w jedną z tych, w której pojawiają się ożywione spersonalizowane kłamstwa albo spałowany przez mściwe złote bożki Bóg na wózku inwalidzkim. Ale niezależnie od kierunku - nigdy nie ma w tym zgrzytu; świat bohaterów się nie zmienia.
Odpowiednio do tej ich dwoistości, ale już na trochę innym poziomie – a przy tym mocno w tym miejscu uogólniam – Keret jest w swoich opowiadaniach na przemian realistyczny i zupełnie nierealistyczny. Na przemian, czasem jednocześnie. Co sprawia, że jego twórczość to trochę taki izraelski minimalistyczny realizm magiczny. Jest w tym do tego stopnia stały, konsekwentny, że czytając kolejne opowiadania - zarówno te z poprzednich zbiorów, jak i najnowsze - nigdy do końca nie wiadomo, jak się one rozwiną: czy sentymentalna, realistyczna początkowo opowieść do końca taką pozostanie, czy nie przekształci się w jedną z tych, w której pojawiają się ożywione spersonalizowane kłamstwa albo spałowany przez mściwe złote bożki Bóg na wózku inwalidzkim. Ale niezależnie od kierunku - nigdy nie ma w tym zgrzytu; świat bohaterów się nie zmienia.
W podobny sposób tworzy postacie Murakami, za charakterystykę starcza mu jedno zdanie, które zwykle wygląda jak z cv lub ankiety osobowej (wiek, stan cywilny, wykształcenie). Oczywiście zwykle puentowane jest to tym, że tej postaci czegoś brakuje w życiu lub dobrze mu (choć w takcie opowieści dowie się, czegoś mu brak). Podobna jest też zwyczajność tych historii, które w pewnej chwili odpływają w jakieś niesamowite rejony. Oczywiście Japończyk bardziej hojnie rozdziela słowami i zdaniami (może czasami za bardzo).
OdpowiedzUsuńNo nic, muszę przeczytać, bo nie czytałem. Zresztą którejś ze współcześniejszych też, ale nie wiem której.