niedziela, 1 lipca 2012

Alison Bechdel - Fun Home. Tragikomiks rodzinny.

Tytuł jest zwodniczy, ironiczny. Sugeruje coś innego niż znaczy. Fun nie odnosi się do zabawy, ale jest skrótem od funeral; pełne określenie to nazwa domu pogrzebowego, będącego istotnym miejscem w życiu bohaterów komiksu. Tragikomiks przywodzi na myśl tragikomedię (już zwłaszcza w zestawieniu z wcześniejszym fun), ale niezależnie od pewnych elementów humoru, których można się tu doszukać opowiedziana przez Bechdel historia jest mało zabawna. To bardzo osobista, nawet ekshibicjonistyczna - w sposób nieunikniony przy tej szczerości, jaka cechuje tu autorkę - autobiograficzna opowieść. O dzieciństwie, młodości, seksualności i sztuce;  o rodzinie pozornie normalnej,  życiu w kłamstwie, grzechach rodziców; o Alison i jej ojcu. 

Bechdel opowiada drobiazgowo, ale nie w sposób ściśle chronologiczny. Już w pierwszym rozdziale zdradza to, co dla przedstawionej w "Fun Home" historii - jej początku i jej końca - kluczowe. Dzieciństwo i wczesną młodość spędziła w niewielkim miasteczku Beech Creek w Pensylwanii. Jej matka była nieszczęśliwą w małżeństwie aktorką teatralną, ojciec był nauczycielem języka angielskiego w miejscowym liceum a także właścicielem rodzinnego zakładu pogrzebowego. Był też ukrytym homoseksualistą, który spełnienia swych seksualnych potrzeb szukał wśród swoich uczniów. Ewentualnie pomocników w ogrodzie. Był złym mężem i złym ojcem: żyjący fałszem, naznaczał swoją traumą najbliższych. Pochłonięty literaturą oraz renowacją neogotyckiego domu, w którym wraz z rodziną mieszkał, przedkładał sztukę nad rzeczywistość. Dzieci traktował jak eksponaty, eksponaty jak dzieci. W okresie studiów Alison uświadomiła sobie, że jest lesbijką. Wkrótce później jej ojciec zginął pod kołami ciężarówki. Alison podejrzewa, że popełnił samobójstwo. 

W swojej intymnej wiwisekcji Bechdel posiłkuje się autentycznymi listami ojca, swoim prowadzonym w dzieciństwie dziennikiem, nawet policyjnym raportem, ale kluczową rolę odgrywa w niej - obok pamięci samej w sobie - literatura. Lektury jej, jej matki i - przede wszystkim - ojca. Gdy np. sięga po listy, które w okresie narzeczeństwa pisał on do swojej przyszłej żony, podkreśla jak bardzo nasiąknięte są one fitzgeraldowskim sentymentalizmem, śladami jego ulubionego autora, z którym się identyfikował, którego czytał w tamtym okresie najwięcej. Do Scotta Fitzgeralda wraca Bechdel również przy okazji rozważań o zagadkowej śmierci ojca (żył tylko trzy dni dłużej niż Fitzgerald), choć w tym ostatnim względzie bardziej zastanawiający będzie dla niej fakt, że na krótko przed wypadkiem (?) ojciec czytał i ostentacyjnie zostawiał w różnych miejscach domu "Śmierć szczęśliwą" Camusa... 

Nawiązując do kolejnych literackich dzieł, tłumacząc ojca, Bechdel idzie jego tropem w podwójnym znaczeniu. Jednocześnie wpisuje go w pewną literacką (artystyczną) narrację, co on sam przez całe swojej życie świadomie/nieświadomie praktykował, i bezlitośnie - na chłodno - obnaża jego fałsz, jego uwikłanie w kłamstwo, dla którego podstawą i murem była sztuka (Aczkolwiek z innej strony, patrząc pod kątem wpisanej w komiks erudycyjności, i przyjmując perspektywę autorki a nie jej rodzica, można też czytać "Fun Home" jako opowieść o sztuce/literaturze, która z całym swym bogactwem, zróżnicowaniem, również ze swoją niedogmatyczną bezpruderyjnością pełni funkcję objaśniającą; jest jak drogowskaz - pozwala nazwać to, co doświadczone a co problematyczne, trudne do objaśnienia i zrozumienia).       

W "Fun Home" tyleż za sprawą artystycznego konceptu, ja autorki, co również logiki pamięci - dążącej do uporządkowania zapamiętanego (a tym samym fragmentarycznego, chaotycznego, niepewnego) niemal wszystko coś przypomina; coś innego. Życie bohaterów odbija się w literaturze, w micie, w wydarzeniach przeszłych i przyszłych, w biologii i w telewizji (np. proces ojca Alison zbiega się z procesem prezydenta Nixona, pierwszemu doświadczeniu inicjacyjnemu autorki towarzyszy spotkany w lesie wąż...). Z czego tym najważniejszym odbiciem są w "Fun Home" jego równoprawni bohaterowie, Alison i jej ojciec. Oboje czasem się spotykają, ale częściej stanowią swoje bliźniacze przeciwieństwo. On ukryty, ona odkryta; on - ciota, ona - babochłop, on - stłamszony, ona - wolna.  

Rysunki Bechdel są neutralne; bezpretensjonalne w tym znaczeniu, że autorka nie próbuje podkreślać nimi ciężaru doświadczeń, o których opowiada (co dość nietypowe, w całym komiksie nie ma zresztą ani jednego rysunku, któremu nie towarzyszył by tekst). Lekkość kreski - znajdująca swoje uzasadnienie w fakcie, że większość historii opowiedziana zostaje za pośrednictwem młodej Alison, a więc dziecka, nastoletniej dziewczyny - neutralizuje nieustannie w słowach obecny, często podkreślany przez Bechdel, dorosły chłód narratorki. Te przemieszanie perspektyw, młodej i dorosłej, dojrzewającej i dojrzałej, sprawia, że jest "Fun Home" historią jednocześnie bardzo chłodną i - choć w nieoczywisty sposób - czułą (odpowiednio do tego ukryta/trudna czułość i jawny chłód to opozycyjne względem siebie, ale główne odczucia, które Bechdel odnosi do swojego ojca), w jednym i drugim aspekcie tak samo boleśnie prawdziwą. I chyba właśnie dlatego, a nie przez wzgląd na imponującą erudycyjność całości, wybitną.   

4 komentarze:

  1. Zgadzam się w całej rozciągłości. Wybitna literatura.

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, kawał dobrej literatury podanej przez komiks ;-)
    przy okazji polecam także "Stuck Rubber Baby", do któego autorka "FH" napisała wstęp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybitna powieść graficzna. :)

    Dzięki za polecenie "Stuck Rubber Baby". Nie słyszałem o tym wcześniej. Na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń