Oparta na faktach historia australijskich małżonków, których dwumiesięczna córeczka, wyciągnięta nocą z obozowego namiotu, pada ofiarą dzikiego psa Dingo - jednak nie w oczach opinii publicznej i przedstawiciela prawa, którzy oskarżają rodziców dziewczynki o zabójstwo.
Do incydentu dochodzi na kempingu pod Ayer's Rock, jedną z największych skał świata, której monumentalny obraz powraca przez cały czas trwania filmu - dramatu o publicznym linczu i sądowej pomyłce, ale też charakterystycznej dla australijskiego kina opowieści o człowieku zderzającym się ze światem nieprzeniknionej natury. Rezultatem tego zderzenia jest medialna gorączka i polowanie na czarownicę - złą babę, na którą w ekranie telewizora wyrasta matka, ta silniejsza z ich dwojga, zbyt inteligentna i niesentymentalna, aby anonimowy szowinista przed tv nie uznał, że coś tu nie gra.
Australijskie media z początku lat 80 sprawiają wrażenie jeszcze młodych, nieskompromitowanych, arogancko pewnych siebie – skazują wraz z pierwszym newsem, a jednocześnie wydają się być tylko narzędziem, za pomocą którego opinia publiczna - oswajając nieznane - "rytualnie" rozprawia się ze swoimi ofiarami, choć, paradoksalnie, to inna wiara bohaterów adwentystów potęguje nieufność telewidzów, prowokuje makabryczne teorie o sekciarskim zabarwieniu.
Australijskie media z początku lat 80 sprawiają wrażenie jeszcze młodych, nieskompromitowanych, arogancko pewnych siebie – skazują wraz z pierwszym newsem, a jednocześnie wydają się być tylko narzędziem, za pomocą którego opinia publiczna - oswajając nieznane - "rytualnie" rozprawia się ze swoimi ofiarami, choć, paradoksalnie, to inna wiara bohaterów adwentystów potęguje nieufność telewidzów, prowokuje makabryczne teorie o sekciarskim zabarwieniu.
Jest w tym sporo absurdu, który, jak często w najlepszych filmach sądowych, przenika też salę rozpraw, jej skandale i populistyczną retorykę, jej fachowców od prawdy.
Wizualnym lejtmotywem jest telewizor, czasem w zbliżeniu, częściej jako kluczowy element wystroju salonu, kuchni, sali sądowej, szpitalnej albo biurowej - pudełko w rogu lub centrum kadru. Na drugim miejscu aparat fotograficzny, najpierw w dłoniach amatorów fotografujących Ayer's Rock i dzikie psy, później jeszcze dziennikarzy, niekończące się rejestrowanie, nagrywanie, pstrykanie w mrówczym ściśnięciu, rozgardiaszu – i w tym również jest coś ze zwyczajnego, codziennego absurdu. Także wrażenie, jakby Schepisi przyglądał się wszystkiemu jednocześnie z bliska (jest cały za swoimi bohaterami) i z oddalenia, z perspektywy niewzruszonej skały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz