środa, 21 września 2022

 Nowicjuszka, reż. Lauren Hadaway (2021)

Po pierwsze, to film o sporcie i niewystarczalności, dążeniu, niespełnieniu. Alex, nowicjuszka w drużynie wioślarskiej, ma więcej zapału niż talentu – mimo że stara się najbardziej, zawsze jest tą co najwyżej drugą, trzecią. Kiedy jako jedna z nielicznych w gronie pierwszorocznych wioślarek wytypowana zostaje do udziału w uniwersyteckich zawodach, to jedynie dlatego, że inna, wyżej ceniona zawodniczka, nie mogła lub nie chciała, a Alex była wysoko na liście rezerwowych.

Po drugie, to film o outsiderce (nieromantyczny film o outsiderce) i jej odrzuceniu. Pochwałą powtarzaną w "Nowicjuszce" najczęściej w odniesieniu do wioślarek jest "You're natural/she's natural". Alex nie jest "natural" cokolwiek takie natural miałoby znaczyć. Skoro nie jest, to nie jest priorytetem, i widać to nawet – a może zwłaszcza – w tych małych sytuacjach pomiędzy, gdy inni albo nie słuchają bohaterki, albo szybko i naturalnie tracą nią zainteresowanie, jakby zawsze było coś ważniejszego, ktoś bardziej interesujący.

W początkowych partiach "Nowicjuszki" Alex jest dla koleżanek z drużyny tą dziewczyną, która wychodzi z pokoju, ale nikt tego nie zauważa. Potem jest tą, której się już ostentacyjnie nie lubi i na niechęci do której buduje się jakąś grupową więź czy wspólnotę, tą "nadgorliwą", która stara się za bardzo, zbyt widocznie, not cool, not natural.

Do środków wyrazu akcentujących osobność świata wyizolowanej bohaterki – jak wyciemnione lub rozmyte tło w scenach intensywnego treningu – Hadaway z czasem wplata w ścieżkę dźwiękową nieprzyjazne szepty niby część muzycznej ilustracji. Jest w tym coś niemal paranoicznego, a jednak Alex nie jest paranoiczna, nie słyszy głosów, nie wymyśla kierowanej ku sobie niechęci.

Wygrana, do której dąży, nie interesuje jej jako źródło prestiżu, ale jako wygrana sama w sobie i z samą sobą. Paradoksalnie, wśród koleżanek wioślarek jest tą może jedyną autentyczną, sam film zaś opowiada nie tyle o chorobliwej ambicji, co o chorobliwym niedo-. Sięgającym autodestrukcji dążeniu do przekroczenia swojej niedoskonałości, niedoskonałości ciała. Alex kaleczy swoje ciało niczym Eshter z "Pod moją skórą" Mariny de Van (2002) – jakby chciała rozerwać ograniczającą ją skorupę; i w jakiejś może niedużej, ale przejmującej i tryumfującej części jest jak ten sprinter z noweli w "Animatrixie" (2003), który biegł tak bardzo, że aż zajrzał pod podszewkę rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz