Po
pierwsze, to film o sporcie i niewystarczalności, dążeniu,
niespełnieniu. Alex, nowicjuszka w drużynie wioślarskiej, ma więcej
zapału niż talentu – mimo że stara się najbardziej, zawsze jest tą co
najwyżej drugą, trzecią. Kiedy jako jedna z nielicznych w gronie
pierwszorocznych wioślarek wytypowana zostaje do udziału w
uniwersyteckich zawodach, to jedynie dlatego, że inna, wyżej ceniona
zawodniczka, nie mogła lub nie chciała, a Alex była wysoko na liście
rezerwowych.
Po drugie, to film o outsiderce (nieromantyczny
film o outsiderce) i jej odrzuceniu. Pochwałą powtarzaną w "Nowicjuszce"
najczęściej w odniesieniu do wioślarek jest "You're natural/she's
natural". Alex nie jest "natural" cokolwiek takie natural miałoby
znaczyć. Skoro nie jest, to nie jest priorytetem, i widać to nawet – a
może zwłaszcza – w tych małych sytuacjach pomiędzy, gdy inni albo nie
słuchają bohaterki, albo szybko i naturalnie tracą nią zainteresowanie,
jakby zawsze było coś ważniejszego, ktoś bardziej interesujący.
W
początkowych partiach "Nowicjuszki" Alex jest dla koleżanek z drużyny
tą dziewczyną, która wychodzi z pokoju, ale nikt tego nie zauważa. Potem
jest tą, której się już ostentacyjnie nie lubi i na niechęci do której
buduje się jakąś grupową więź czy wspólnotę, tą "nadgorliwą", która
stara się za bardzo, zbyt widocznie, not cool, not natural.
Do
środków wyrazu akcentujących osobność świata wyizolowanej bohaterki –
jak wyciemnione lub rozmyte tło w scenach intensywnego treningu –
Hadaway z czasem wplata w ścieżkę dźwiękową nieprzyjazne szepty niby
część muzycznej ilustracji. Jest w tym coś niemal paranoicznego, a
jednak Alex nie jest paranoiczna, nie słyszy głosów, nie wymyśla
kierowanej ku sobie niechęci.
Wygrana, do której dąży, nie
interesuje jej jako źródło prestiżu, ale jako wygrana sama w sobie i z
samą sobą. Paradoksalnie, wśród koleżanek wioślarek jest tą może jedyną
autentyczną, sam film zaś opowiada nie tyle o chorobliwej ambicji, co o
chorobliwym niedo-. Sięgającym autodestrukcji dążeniu do przekroczenia
swojej niedoskonałości, niedoskonałości ciała. Alex kaleczy swoje ciało
niczym Eshter z "Pod moją skórą" Mariny de Van (2002) – jakby chciała
rozerwać ograniczającą ją skorupę; i w jakiejś może niedużej, ale
przejmującej i tryumfującej części jest jak ten sprinter z noweli w
"Animatrixie" (2003), który biegł tak bardzo, że aż zajrzał pod
podszewkę rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz