środa, 11 sierpnia 2010

"Bang!....... Bang! Bang!...."



Moja ulubiona scena z mojego ulubionego filmu Johnniego To

"The Mission" (1999) to pierwsza odsłona jego trylogii, na która składają się ponadto "Wygnani" z 2006 i "Zemsta" z 2009. Trylogii związanej ze sobą raczej umownie: przede wszystkim tymi samymi aktorami wcielającymi się w bliźniacze postacie bohaterów. Również stylem: to najbardziej wystylizowane, wypozowane, "postmodernistyczne" filmy To, czerpiące w tym ze stylistyki, którą do perfekcji doprowadził Sergio Leone w swoich spaghetti westernach.

Do Leone To najdosłowniej nawiązał w drugiej części trylogii. W "The Mission" – w mniejszym stopniu, toteż powyższa scena nie jest aż tak dobra jak te, które rozpoczynały i kończyły "Wygnanych" (ale film sam w sobie jest lepszy). Jednak ma swój urok. We właściwej tej konwencji stylizacji ostateczny efekt jest zwykle tożsamy z nadmiarem, który podkreślając do przesady powagę określonej fabularnej sytuacji, jednocześnie całkowicie tę powagę podważa. Wyprowadza całość na nieco inny, bardziej świadomy siebie poziom: poziom zabawy. Chłopięcej. W tym przypadku sytuację tworzy przede wszystkim: zawodowstwo zawodowców.

10 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że mój blog żyje i mnie nie lubi: zamieszczenie tego posta zajęło mi jakieś 2 godziny i 20 minut. A i tak czcionka się nie zgadza.

    OdpowiedzUsuń
  2. ważne, że przypomniałeś mi, iż muszę ukraść co nieco filmów pana To;] polecisz coś jeszcze oprócz tej trylogii?
    swoją drogą o ile mnie pamięć nie myli, to na seansie 'Wygnanych' na ENH trzy lata temu nie bawiłeś się jakoś szczególnie?:>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to było trzy lata temu. :) Do Johnniego przekonałem się latem zeszłego roku i nawet coś tam wówczas pisałem na fw o wcześniejszym niedocenieniu "Wygnanych". Wciąż zresztą uważam, że fabularnie film trochę niedomaga, ale pod względem realizacji - cacko.

    Poleciłbym jego "Election". Obydwie części. Inny To. Poważniejszy.

    Generalnie z nim cały czas mam mały problem. Jest płodnym twórcą i obok naprawdę dobrych rzeczy wychodzą mu twory zdecydowanie mniej udane. Kilka dni temu oglądałem jego "Running on Karma". Przezabawne, brawurowo idiotyczne przez pierwsze pół godziny, a potem już tylko idiotyczne. Nawet nie skończyłem.

    ***
    A ze zbliżonych (ale w lepszym wykonaniu!)klimatów, przypomnę abyś koniecznie zobaczył koreańskiego "Samuraja" czyli "A Bittersweet Life" Kim Ji-woona. Wierzę, że się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To trochę jak Miike...;) Każdą wersję Samuraja bardzo chętnie zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odświeżyłem sobie "Wygnanych" i dalej robi na mnie duże wrażenie. Tez miałeś skojarzenia także z "Dziką bandą"? Kolejne twory To czekają już na dysku.
    Podobnie jak filmy Ji-woon Kima. "Opowieść o dwóch siostrach" zaliczona i zdecydowanie zachęca do pozostałych. Zresztą "the Good The Bad The Weird" od dawna chciałem zobaczyć. Tylko coś mi się zapomniało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też miałem.

    Co do Ji-woona to uprzedzam, że nie wszystko pod czym się podpisał zwala z nóg. Bardzo go lubię, ale tylko gdy robi coś poważniejszego. Kocham "dwie siostry", "Słodko gorzkie życie" widziałem już z cztery razy, bardzo dobre jest też "Memories" w nowelowym "Three".

    Gorzej z jego komediowymi filmami. "Quiet Family", "Foul King"... Również "The Good, The Bad, the Weird" rozczarowało. Trzyma poziom mniej więcej do połowy, później dzieje się tam coś niedobrego z fabułą. Ale obejrzeć warto. Lepsze niż "Sukiyaki"

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej
    Akurat nie widziałem The Mission, ale np. Election oglądało mi się wybornie. Mam trochę problem z zaliczaniem reżyserów od końca ich twórczości, bo to wiadomo na co się człowiek natknie:)
    Widzę w filmiku , który zamieściłeś trzech bohaterów To z każdej części trylogii czy się mylę? Uwielbiam tych gości

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    Nie mylisz się. Trzech jest ich tu na pewno. Plus czwarty, obecny w "Wygnanych", ale już nieobecny w "Zemście". Nie jestem pewny co do jeszcze jednego pana.

    Większość tych twarzy kojarzę zresztą przede wszystkim z filmów To.

    Ponadto, w tym fragmencie nie pojawia się grający w każdej części Simon Yam. Również etatowy i dość charakterystyczny aktor Johnniego. W trylogii gra zwykle bad guya.

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie
    W Zemście ta trójca zabójców stanowiła jeden z najciekawszych motorów filmu. Drugi to oczywiście postać Costello, zgodzisz się chyba, ze jego amnezja jest ciekawiej pokazana (mniej widowiskowo) niż np. w Memento:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zgodzę się. :) Tzn. może i jest mniej widowiskowa, ale nie jest ciekawiej pokazana. Uwielbiam "Memento". W "Zemście" amnezja to wyłącznie fabularny motyw w filmie sensacyjnym, u Nolana to podstawa dla mocnej intelektualnie historii o pułapkach subiektywnej pamięci, o napięciu między prawdą, fikcją... egzystencją. To znacznie ciekawsze. :)

    OdpowiedzUsuń