sobota, 5 lutego 2011

Kisses, reż. Lance Daly (2008)


Peryferie Dublina, Dylan i Kylie, dwoje mieszkających po sąsiedzku dzieciaków, po kłótni chłopaka z brutalnym ojcem ucieka z domów i na krótko przed Bożym Narodzeniem spędza dobę na ulicach miasta... "Kisses" utrzymane początkowo w kolorach czerni i bieli, stopniowo nabiera barw by w zakończeniu - wraz z powrotem bohaterów do swoich rodzin - również powrócić do punktu wyjścia. Miarą wartości filmu Lance'a Daly'ego jest - głównie za sprawa reżyserskiego wyczucia, ale też naturalności odtwórców głównych ról - że ten prościutki zabieg nie wypada tu w żadnym stopniu banalnie, za to w niemałym stopniu ujmująco; znajduje też rzecz jasna swoje uzasadnienie w fabule filmu. Lance Daly w portretowaniu przedstawionej rzeczywistości nie odbiega daleko od realistycznych, zaangażowanych społecznie obrazów - w rodzaju "Słodkiej szesnastki" Kena Loacha - w których życie młodych bohaterów determinowane jest tak przez sytuację materialną, jak też - w sporej mierze w konsekwencji - przez dysfunkcyjność ich rodzin. Jest niewesoło, opresyjnie, czego reżyser ani nie przemilcza, ani nie trywializuje, jednak głównym tematem swojego filmu czyni pozostającą tu w opozycji do powyższego czułą więź istniejącą między Dylanem i Kylie, przyjaźń, może coś więcej; uczucie, które pomaga dzieciakom przetrwać w piekiełku, w którym przyszło im dojrzewać. Pociesza, nie kłamie. Piękny, z sercem zrobiony film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz