wtorek, 14 sierpnia 2012

Livide, reż Julien Maury, Alexandre Bustillo (2011)

Zrealizowany z dużą starannością, pięknie wystylizowany, nowy film duetu Bustillo/Maury, choć różny tematycznie jest bardzo zbliżony, i w zamyśle i w swojej konstrukcji, do ich głośnego, debiutanckiego "Najścia" z 2007 r. Zaczyna się, powiedzmy, realistycznie (oczywiście w określonych przez gatunek ramach), by w miarę rozwoju akcji, stopniowo przekształcić w opowieść osadzoną w rzeczywistości jakby wyjętej z sennego koszmaru. Dosłownie. Filmowe śnienie, które jest tu o tyle nietypowe - idąc dalej, zaskakujące, dla części widzów pewnie również konfundujące - że odbywa się bez podpowiedzi, tzn. nikt tu nie zasypia, nikt nie wypowiada zaklęcia. Nie bardzo wiadomo kiedy dokładnie bohaterka przechodzi na drugą stronę, ale w pewnym momencie nie ma wątpliwości, że już tam jest; wszystko wokół wygląda inaczej, jest straszniej, i jest się już kimś trochę innym niż przed chwilą.    

I o ile w "Najściu", zanurzenie fabuły w poetyce upiornego snu, odbywało się niemal niedostrzegalnie, bo w naturalny sposób - w zamkniętym w konwencji brutalnego home invasion filmie, eskalacja irracjonalności wiązała się bezpośrednio z nadejściem przemocy/szaleństwa, tym samym - z utratą kontroli nad rzeczywistością (a więc poniekąd klasycznie, chociaż to nie był klasyczny film) - o tyle w "Livide" sytuacja jest już bardziej złożona. Zmienia się cały świat przedstawiony. Mówiąc językiem gatunków: to, co zaczyna się jak typowy horror naraz przekształca się w fantastykę: w nowoczesną gotycką baśń: w wampiryczną Alicję po drugiej stronie lustra. Tylko dla dorosłych. I choć w pewnym momencie zmiana poetyki może tu lekko zazgrzytać (a może musi), bo wiąże się również z zaburzeniem spójności filmowej narracji, to efekt końcowy i tak jest piorunujący. Bardzo świeży. Trudno mi wskazać inny, w miarę nowy film gatunku, w którym tak śmiało, z porównywalną kreatywnością, twórcy korzystaliby z żywego w powieściach czy komiksach, ale wciąż niespełnionego w kinie motywu strasznych światów ukrytych pod powierzchnią naszego świata. Krótko mówiąc: horror roku.  

6 komentarzy:

  1. no proszę, właśnie się zabieram za ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. raczej nie gustuję w takich filmach, więc chyba sobie odpuszczę :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie gustujesz, to nie namawiam :)
      również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Tak więc nie pozostaje nic innego jak obejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, bardzo zaskakujący film. Żonglerka gatunkowa bardziej w stylu kina japońskiego, niż europejskiego.

    OdpowiedzUsuń