Opowieść inicjacyjna w kostiumie opowieści niesamowitej o transformacji dojrzewającej nastolatki w syrenę. Wizualnym leitmotivem jest tu tytułowy (smutny) błękit, z jednej strony odsyłający do przyzywającego bohaterkę morza, z drugiej do modernistycznego chłodu otaczającej ją rzeczywistości. Choć temat może na to wskazywać, film nie ma wiele wspólnego z youngadultową poetyką. Jest dziewczęcym body-horrorem, syrenim kuzynem inicjacyjnych, wilkołaczych filmów z motywem obcego a własnego ciała, pierwszej menstruacji i przemiany ("Zdjęcie Ginger" Johna Fawcetta, "Jack i Diane" Bradleya Rusta Greya...), tyle że rozegranym w naturalistycznej stylistyce a'la, nie przymierzając, Ulrich Seidl. Dotkliwie cielesny i nierozmiękczony w obrazie okrutnej, wulgarnej młodości, swoją "skandalicznie" realistyczną zawartością jednocześnie gra na korzyść warstwy fantastycznej: gdy Bruhlmann ukazuje w końcu bohaterkę w jej pełnej, syreniej odsłonie, efekt jest piorunujący: jednocześnie straszny, pociągający i przejmująco intymny, niemal wstydliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz