niedziela, 13 stycznia 2019

Wiosna na ulicy Zarzecznej, reż. Marlen Chucyjew (1956)

Socrealizm w pastelowych barwach. Miłość robotnika Szaszy Szawczenko do odrzucającej jego zaloty nauczycielki języka rosyjskiego Tatiany Siergiejewny. Młodzi, ale nie najmłodsi bohaterowie w ławkach szkoły wieczorowej przypominają podobnie wyrośniętych bohaterów "Grease" Randala Kleisera (1978), w swoich nastoletnich grach i zabawach są porównywalnie dziecinni, ale ta uczniowska perspektywa tyleż ich infantylizuje, co, całkiem poważnie, przywraca niewinność. W szerszym sensie dotyczy to całego filmu, który, uwodząc formą i lekkością, sprawia wrażenie rozgrywającego się w lepszej, niemal bajkowej, idyllicznej rzeczywistości. Ideologiczna propaganda jest w nim oczywiście obecna, ale, podporządkowana lirycznej optyce, pozbawiona większej toporności. Jednakowo patetyczna, co epifaniczna sekwencja, w której Tatiana zwiedza hutę i obserwuje Saszę przy pracy, jest jak wyczarowana, jakby - przekroczywszy most i mgły - trafiła do fabryki wyrabiających złoto alchemików.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz