środa, 6 marca 2019

I Am the Night (2019)

Oparty na prawdziwej historii 6-odcinkowy miniserial w stylistyce mrocznego retro-noir, nierówny, za tani, za krótki, ale niedzisiejszy, dostarczył mi przyjemności; znać w nim zrozumienie konwencji i nie dziwi, że wśród twórców pojawia się nazwisko Carla Franklina, autora "Jednego fałszywego ruchu" (1992) i "W bagnie Los Angeles" (1995). Bohaterką jest nastoletnia Fauna, mieszkająca w Nevadzie, wychowywana przez, jak się okazuje przybraną matkę, czarna dziewczyna o białej skórze próbująca odnaleźć prawdziwych rodziców, co prowadzi ją do Los Angeles i osoby George'a Hodela, demonicznego hollywoodzkiego lekarza, ginekologa, jednego z podejrzanych o zabójstwo Elizabeth Short/Czarnej Dalii. Całość ma specyficzny, fragmentaryczny rytm, co do którego długo nie mogłem zdecydować czy jest raczej wadą, czy zaletą. Za skrótem stoi czasem niewiele więcej niż scenariuszowa niezręczność, co czuć wyraźnie zwłaszcza w finałowym epizodzie. Z drugiej strony, rwana, pośpieszna narracja wydaje się tu o tyle adekwatna, że rzeczywistość filmu to rzeczywistość w rozpadzie, uginająca się pod ciężarem grzechu, pełna dwoistości, z postaciami na granicy szaleństwa lub już poza nią. Siłą serialu jest dobrze i trochę zwodniczo grana przez Indię Eisley bohaterka; jest w niej niewinność, ale nie ma naiwności. Fauna zbliża się się do diabła Hodela jak Czerwony Kapturek do wilka, a kiedy na wysokości fantasmagorycznego czwartego odcinka, szaleństwo podziemnego Los Angeles wybucha, błądzi po nim niczym Alicja po drugiej stronie lustra - w końcu podobnie jak w wielu innych, umiejscowionych w Los Angeles filmach retro-noir, ukrytym złem filmu, jego Sodomą i Gomorą, jest tu Fabryka Snów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz