Niezły, niezależny sci-fi; początkowo sprawia wrażenie kameralnej opowieści o relacji i podróży ojca i dorastającej córki; ojca gra kojarzony z mumblecore'owym kinem i jego okolicami Jay Duplass, co tylko podobne wyobrażenie potęguje. Dość szybko jednak całość wykonuje zwrot akcji i okazuje być inna niż pierwsze o niej wyobrażenie, przynajmniej moje. Jest bardziej gatunkowo: wroga ziemia, pojedynek na rewolwery, wyjęci spod prawa i autochtoni na podobieństwo Indian, jest nawet skarb/łup i wreszcie - dwoje bohaterów w drodze, partnerów z przypadku i konieczności, początkowo skonfliktowanych, z czasem coraz bliższych. Mógłby być z tego tak inicjacyjny western, jak westernowe w strukturze postapo, ale jest kosmiczne sci-fi. Umiejscowione w nie do końca wyjaśnionej, ale, nie mam wątpliwości, przemyślanej rzeczywistości, co budzi i szacunek dla twórców i dobry, intrygujący niedosyt. Wizualnie pod znakiem zieleni lasu i kosmicznych skafandrów, trochę instagramowo, ale często też z niezwykłym, surrealistycznym efektem, jakbyś poszedł na grzyby, na jagody i spotkał kosmonautę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz