W związku z tym filmem mam dwa – wydaje mi
się dość oczywiste – skojarzenia. Po pierwsze, z "Sinisterem" tego
samego twórcy, tu głównie stylistyczne: jesienna paleta barw i liczne
zdjęcia w poetyce domowego wideo, którymi Derrickson ilustruje opowieść,
kiedy tylko może – w czołówce, w sekwencjach retrospekcji i snów.
Ponadto Hawke, Ransone, duchy dzieci, diabelskie tropy i nawet dom, w
którym więziony jest Finney, bliźniaczo podobny do tego z "Sinistera".
Po
drugie: z powieścią Stephena Kinga "To" i jej adaptacjami, co zważywszy
na fakt, że "Czarny telefon" powstał w oparciu o opowiadanie Joego
Hilla, syna Kinga, wydaje się tym bardziej zasadne. Stylistyka, jak
wyżej, mroczniejsza niż w opowieściach z Derry, ale zgadza się wiele:
małomiasteczkowy chłopięcy świat, szkolni prześladowcy, przemocowy
ojciec z flaszką i bagażem weterana, i te najciemniejsze chmury nad
miastem: morderca, który zwabia ofiarę, wchodząc w rolę klauna, czarne
balony w miejscu porwania.
Chociaż sama historia nie jest wolna
od motywów nadprzyrodzonych (jest w nich wręcz zanurzona), to granego
przez Ethana Hawke'a Wyłapywacza widzę jako kogoś na kształt
przyziemniej, a więc człowieczej, cielesnej wersji klauna Pennywise'a z
"To".
Wyłapywacz, jak rodzeństwo bohaterów, Finney i Gwen, także
ma dostęp do sfery nadnaturalnej (słyszy telefon, jednak w niego nie
wierzy), ale na nią nie zasługuje. Podobnie nie zasługuje na tajemnicę,
którą sugeruje jego diabelska maska (maski), a którą w toku opowieści
zdziera się z niego krok po kroku: 1) za sprawa oporu Finneya i odmowy
udziału w grze; 2) wizyty zidiociałego, przyćpanego brata z jakiegoś
innego porządku; 3-4) puszczających nerwów, frustracji.
Finałowe
starcie jest odbiciem sceny z początku, gdy przyjaciel Finneya tłukł
jednego z jego szkolnych prześladowców – i do tego ostatecznie
sprowadzony zostaje Wyłapywacz: do roli wyrośniętego bullie. Jest
najstraszniejszym z klaunów, pozbawionym mocy, ryczącym boogeymanem ze
zdartą maską, ojcowską zmorą – połamaną, pokonaną pięściami, jak ten
wredny gówniarz z boiska i szkolnego korytarza, co się w końcu grubo
przeliczył. Jest w tym coś katartycznego.
środa, 20 lipca 2022
Czarny telefon, reż. Scott Derrickson (2022)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz