"God's
Country" to – podobnie jak poprzedni film Juliana Higginsa,
krótkometrażowy "Winter Light" z 2015 – adaptacja opowiadania Jamesa Lee
Burke'a z niewydanego u nas zbioru "Jesus Out to Sea". Żałuję, że nie
znam ani krótkiego metrażu, ani literackiego pierwowzoru, oba opowiadają
o uniwersyteckim profesorze wchodzącym w konflikt z myśliwymi
nielegalnie wkraczającymi na jego posesję. Bohaterką "God's Country"
jest z kolei kobieta, i jest to, jak sądzę, znacząca zmiana. Chociaż w
"boskiej krainie", mroźnej Montanie, konflikt wyrasta na kilku
płaszczyznach: klasowych, rasowych, ideologicznych, to właśnie te
płciowe wydają się kluczowe, nie do przekroczenia.
Zaczyna się
od lekceważenia. Nie chodzi nawet o to, że myśliwi samowolnie parkują
samochód na posesji Sandry, ale że są w tym aroganccy, a kolejne próby
dochodzenia przez bohaterkę swoich racji spotykają się z coraz to
jawniej pogardliwym i agresywnym oporem. Od jednej słownej potyczki do
drugiej, od małych rzeczy, które dużo znaczą, do przemocy wprost,
konflikt rośnie, eskaluje, wybucha ogniem.
Akcja rozgrywa się w
trakcie siedmiu dni, co – podobnie jak tytuł – niedwuznacznie odsyła do
starotestamentowego mitu stworzenia, niedwuznacznie, ale przewrotnie.
Stworzony w siedem dni świat rozpada się również w siedem.
Trochę
ze starego testamentu (tylko trochę) jest też bohaterka: Sandra jest tą
obcą, outsiderką, kobietą, która straciła dom i nie odnalazła go w
nowym miejscu, "wygnaną" doświadczaną przez los/przez Boga. Z innej
strony – a może tej samej – to niemal westernowa figura samotnej
sprawiedliwej. W swojej twardej skorupie i cichej dumie jakoś podobna do
postaci kreowanych wcześniej przez Eastwooda czy Bronsona, a jednak
diametralnie różna, bliższa natury i rozumu jednocześnie.
Wspaniała
w tej roli Thandie Newton przypomina graną przez siebie Maeve z
nieodżałowanego "Westworld" – obie bohaterki to podobnie inteligentne i
silne postacie czułych kobiet w quasi-kowbojskiej nieczułej
rzeczywistości, ale Maeve jest efektowna, a Sandra raczej powściągliwa,
przede wszystkim sugestywna, wygrana na półtonach, milczącym spojrzeniu,
zawsze jakby trochę nieobecna, przejmująca, zatopiona we własnych
myślach a przecież zawsze czujna, skupiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz