poniedziałek, 1 stycznia 2024

Door Mouse, reż. Avan Jogii (2022)


Zaskoczył mnie ten mały film bardzo – ma posmak undergroundowych komiksów, na które jest lekko stylizowany, i których rysowaniem zajmuje się bohaterka filmu, tytułowa Mouse; wieczorami Mouse pracuje na scenie w Klubie Burleski, na starcie historii próbuje odnaleźć zaginioną koleżankę, porwaną, jak się wkrótce okaże, przez stręczycieli u władzy: Bogatych Ludzi, Którzy Mogą Wszystko. Zarysowana grubą kreską intryga jest prosta, nawet konwencjonalna, a jednak nie jest to konwencjonalny film. Bije z niego autentyczne zaangażowanie, punkowa wrażliwość; w zestawie również energia, humor, ale i coś ponad to: nie tyle wiara w zmianę zbudowanego na nierównościach świata, co w bunt i sprzeciw po prostu. Kluczowe w filmie, wypowiedziane przez bohaterkę zdanie: "Wolę zginąć z owcami, niż żreć owce z wilkami" wyrasta tak z oporu, jak braku złudzeń, jest efektowne i melancholijne. Z melancholii jest cała Mouse, jej komiksy, kawa, papierosy, piękni przegrani przyjaciele z nocnego klubu, obraz ulicy, ale i czasu. Niezależny film Avana Jogii, współczesny, ale zupełnie nie glamourowy, sprawia wrażenie, jakby również formą mówił "nie" głównemu nurtowi; atmosferą przywodzi na myśl niskobudżetowe kino z lat 80 i 90: od miejskich filmów Alberta Pyuna zapatrzonego w Waltera Hilla, po wczesnego Kevina Smitha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz