poniedziałek, 1 stycznia 2024

Inexorable, reż. Fabrice du Welz (2021)

Przywodzi na myśl amerykańskie thrillery z lat 90.: "Sublokatorkę" Barbeta Schroedera (1992), "Rękę nad kołyską" Curtisa Hansona (1992) czy "Trujący bluszcz" Katt Sheii (1992), mieszczańskie thrillery, w których ustabilizowane rodzinne życie pada ofiarą niezrównoważonego przybysza (częściej przybyszki) z zewnątrz. Wzór jest bliźniaczy, ale zagęszczony.

Obcą jest w "Inexorable" Gloria, atrakcyjna, nieśmiała dziewczyna, która pojawia się w życiu i wkrada w łaski Marcela i Jeanne Bellmerów. On jest pisarzem, ona prowadzi literackie wydawnictwo, które odziedziczyła po ojcu, podobnie jak rezydencję, do której Bellmerowie właśnie się wprowadzają. Rezydencja jest jak z gotyckiego horroru lub mrocznej baśni, przypomina też szpital psychiatryczny z poprzedniego filmu reżysera, "Adoracji" (2019). Takiego domu nie mogą zamieszkiwać moralnie czyste postacie i nie zamieszkują: w miarę rozwoju akcji Jeanne coraz wyraźniej odsłania swą wyższościową, jaśniepańską mentalność, z małżonka zaś wychodzi agresywne bydle. Gra go belgijski aktor Benoît Poelvoorde, przed laty odtwórca głównej roli w głośnym "Człowiek pogryzł psa" (1992), którego był współreżyserem. Drogą przypadku lub metafilmowego żartu w jednej ze scen "Inexorable" Marcel, chcąc ukryć przed żoną niewierność, kłamie, że ugryzł go pies. Pies jest najłagodniejszą istotą w filmie, ma na imię Ulysses, małżonkowie dają go w prezencie swojej córce, a nieco później podobnie robią z Glorią. Pieska po raz pierwszy widzimy w scenie otwierającej film, za kratami schroniska, jest w tym obrazie – i w tym ugryzieniu – metafora, jakby historie Glorii i Ulyssesa przeglądały się w sobie. Sama Gloria, jak przystało na rolę, którą przypisano jej w historii, jest dwuznaczna i erotycznie niepokojąca (kiedyś zagrałaby ją Beatrice Dalle), ale też autentycznie krucha, skrzywdzona, złamana; jest w nie mniejszym stopniu ofiarą niż drapieżnikiem i znaczące, że manipulacje, za pomocą których wpływa na Bellmerów, są konsekwentnie autodestrukcyjne.
 
Czwartą bohaterką filmu jest Lucie, córka Marcela i Jeanne. Co warte podkreślenia: bohaterką pełnoprawną, bo o ile dziecko jest często obecne w krajobrazie mieszczańskich thrillerów, rzadko kiedy obecne jest w nich inaczej niż czysto pretekstowo (z żoną nazywamy takie filmowe dzieci plecakami). Mimo że nieco młodsza, Lucie przypomina odrzuconych bohaterów "Adoracji". W jednej z kluczowych i najlepszych scen filmu, na przekór matce ubierze się w niegrzeczną czerwoną sukienkę – podobną do tej, którą nosiła Gloria z "Adoracji" – i antyburżuazyjnie zatańczy, polecam.
 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz