poniedziałek, 1 stycznia 2024

Out of Sync, reż. Juanjo Gimeneza Pen (2021)

 

Fascynujący punkt wyjścia: pracująca jako dźwiękowczyni bohaterka doświadcza specyficznej przypadłości: słyszy z opóźnieniem, czyli jak w tytule, z tą różnicą, że dźwięk rozjeżdża się z obrazem nie tylko w jej pracy, na ekranie, ale również w życiu, w rozmowie i na ulicy. Przesunięcie, w pierwszej chwili minimalne, z czasem wydłuża się: do ponad minuty, do kilku minut... Początkowo wygląda to jak załamanie nerwowe, z czasem rzeczy się komplikują, raz i drugi, bo scenariusz jest konsekwentnie zadziwiający. Grająca główną rolę Marta Nieto jest interesującą aktorką o magnetycznej charyzmie; całość ma tajemnicę, jakiś romantyzm, jest jednoczenie szalona na poziomie konceptu, poetycka i skromna. Jest swego rodzaju medytacją nad dźwiękiem: w kinie i w życiu; nad relacjami dźwięku i ruchu, dźwięku i przeszłości, dźwięku i pamięci. Określenie "medytacja" może wprowadzać w błąd, jest trochę pretensjonalne, a film zupełnie nie. Powiedziałbym, że jest ciepły, afirmatywny – już na pewno tam, dokąd prowadzi. Pod pewnym względem jest nawet kuglarski, jak występ magika, daje dużo przyjemności z oglądania scen, których nie ogląda się zwykle na ekranie. O skojarzenia z głośnymi "dźwiękowymi filmami", z "Wybuchem" Briana De Palmy, "Berberian Sound Studio" Petera Stricklanda czy nawet z "Sound of Metal" Dariusa Mardera, nie trudno. Film Gimeneza Peny jest jednoczenie spokrewniony z każdym z nich, i bardzo różny i osobny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz