czwartek, 16 września 2010

Substytuty #1

Chen Shiang-chyi w "Kapryśnej chmurze" Tsai Ming-lianga

5 komentarzy:

  1. Wciąż niestety Kapryśna jest jedynym filmem jaki udało mi się obejrzeć tego reżysera, scena jest świetna, zresztą jak cały film. Czekam na nowe substytuty:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też zaczynałem oglądać Ming-lianga od "Kapryśnej chmury". Piękny film. Tak na marginesie dodam, że kiedyś zetknąłem się z opinią, iż oglądając go można się "zeszmacić". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, a w jakim sensie? Jest on tak pięknie opowiedziany, że nawet finałowa scena nie obrzydza, chociaż mocna jest -nie powiem.Co jeszcze polecasz Tsaia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem w jakim sensie. W klubie miłośników Jane Austen powinni wiedzieć.

    "Która tam jest godzina?" polecam. W moim odczuciu najlepszy film Ming-lianga, i pierwsza część trylogii, której ostatnią częścią jest "Kapryśna chmura". W miedzyczasie jest jeszcze krokometrażowe "The Skywalk is Gone". Każdy z tych filmów zyskuje jak się zna całość. Znakomita jest też "Dziura".

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja ze swej strony "Nie chcę spać sam"

    OdpowiedzUsuń