Ok. To ekranizacja kontrowersyjnej, i ponoć mocno autobiograficznej powieści Pawła Sanajewa. Powieści nie znam, ale po obejrzeniu filmu wierzę, że to historia, u której podstaw tkwi czyjeś autentyczne doświadczenie. I wydaje mi się, że nie sposób nie uwierzyć.
Ujęta - może nie w całości, ale przede wszystkim - z perspektywy kilkuletniego bohatera historia chorowitego chłopaka wychowywanego przez niezrównoważoną psychiczne babcię, izolującą go od otoczenia i matki, którą (jak niemal każdym innym) pogardza.
Babcia jest na pierwszym planie i jest to fascynująca każdym calu postać. Jest trochę jak matka z "Takiego pięknego syna urodziłam" Koszałki, ale taka, którą mógłby wymyślić i opisać Dostojewski. "Rosyjska dusza" w odromantycznionej, zdeformowanej wersji. Jednocześnie groteskowa i bardzo prawdziwa, odpychająca i przejmująca; tyle samo w niej nienawiści i frustracji, co miłości i oddania. Często zresztą nie sposób odróżnić jedno od drugiego.
Jest tu ten sam - bardzo charakterystyczny dla nowego kina rosyjskiego - splot brutalności, groteskowości i krytycznie przedstawianej "złej rosyjskości", co np. u Bałabanowa, tyle że tu zło przybiera formy przede wszystkim emocjonalne; to rzecz o patologicznej rodzinie, toksycznej miłości, ale można go też postrzegać, jako kolejny film o ludziach zniszczonych przez system, w którym przyszło im żyć.
* Swoją drogą, zachęcam Cię do nadrobienia zaległości z Bałabanowa. Jego ostatnie filmy, "Morfina" i "Palacz", to nic poniżej "Ładunku 200" czy "O potworach i ludziach". :)
Miny postaci rozbrajają. Co byś więcej o filmie napisał? Ciekawie to wygląda.
OdpowiedzUsuńOk. To ekranizacja kontrowersyjnej, i ponoć mocno autobiograficznej powieści Pawła Sanajewa. Powieści nie znam, ale po obejrzeniu filmu wierzę, że to historia, u której podstaw tkwi czyjeś autentyczne doświadczenie. I wydaje mi się, że nie sposób nie uwierzyć.
OdpowiedzUsuńUjęta - może nie w całości, ale przede wszystkim - z perspektywy kilkuletniego bohatera historia chorowitego chłopaka wychowywanego przez niezrównoważoną psychiczne babcię, izolującą go od otoczenia i matki, którą (jak niemal każdym innym) pogardza.
Babcia jest na pierwszym planie i jest to fascynująca każdym calu postać. Jest trochę jak matka z "Takiego pięknego syna urodziłam" Koszałki, ale taka, którą mógłby wymyślić i opisać Dostojewski. "Rosyjska dusza" w odromantycznionej, zdeformowanej wersji. Jednocześnie groteskowa i bardzo prawdziwa, odpychająca i przejmująca; tyle samo w niej nienawiści i frustracji, co miłości i oddania. Często zresztą nie sposób odróżnić jedno od drugiego.
Jest tu ten sam - bardzo charakterystyczny dla nowego kina rosyjskiego - splot brutalności, groteskowości i krytycznie przedstawianej "złej rosyjskości", co np. u Bałabanowa, tyle że tu zło przybiera formy przede wszystkim emocjonalne; to rzecz o patologicznej rodzinie, toksycznej miłości, ale można go też postrzegać, jako kolejny film o ludziach zniszczonych przez system, w którym przyszło im żyć.
Znakomity film.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń* Swoją drogą, zachęcam Cię do nadrobienia zaległości z Bałabanowa. Jego ostatnie filmy, "Morfina" i "Palacz", to nic poniżej "Ładunku 200" czy "O potworach i ludziach". :)
OdpowiedzUsuńA no od jakiegoś czasu planuję się z nimi zapoznać. Teraz zrobię to chętniej. Tylko póki co nie mogę się wydostać z włoskich gatunków.
OdpowiedzUsuń